Zrobiłam kilka zdjęć swoim włosom, żeby zobrazować jak obecnie wyglądają.
Muszę napisać kilka zdań o moich włosach. Niestety skrytykować to co z nimi się działo i w rezultacie w jakim są stanie, oraz wydobyć kilka plusów i wnioski z tej sytuacji.
Najpierw krytyka.
Moje włosy większość czasu były długie. W grudniu ścięłam je, bo były gęste i ciężkie, bardzo mi się plątały i było mi je trudno rozczesać. Było sporo odrostów naturalnych jednak na końcach były rozjaśniane jeszcze kiedyś takim rozjaśniaczem w sprayu. I co, miałam długie włosy i je ścięłam. Plus tego okazał się taki, że rzeczywiście trochę odżyły, jednak ogromnym minusem było ścięcie grzywki, która była za gruba bo za dużo wzięło się włosów i w rezultacie była nie do ułożenia, i musiałam ją ciągle podpinać.
Ale to poł biedy... Niestety po jakimś czasie poszłam znowu do fryzjerki je ścieniować... Niby chciałam dobrze... Bo chciałam żeby włosy kiedy miałam rozpuszczone miały jakiś kształt... Bo miałam trochę szopę na głowie tak naokoło i wydawało mi się ze jak je zestopniuję to będzie lepiej.
Niestety efekty okazały się beznadziejne. Przez dwa dni jeszcze podcinałam włosy ręcznie, żeby były jakoś równomiernie. Co mi się szczególnie nie podobało... Chciałam wycieniować nożyczkami, bez tego czegoś co tak szarpie włosy... Nie chciałam tego. W rezultacie moje końcówki są fatalne i poszarpane. Z tyłu jeszcze jako tako ale z przodu wyglądają beznadziejnie. Po drugie... włosy po obu stronach twarzy są za krótkie! gdzieś tak do ucha i odstają. Lecą mi zza ucha nawet jak są związane. Jedyny plus to TYLKO wycieniowanie grzywki że teraz nie jest taka gruba.
Tak więc krytyka jest taka że moje włosy wyglądają beznadziejnie, są wyzębane, za krótko ścieniowane z przodu, zupełnie nie ten efekt jaki wydawało mi się uzyskać...
Teraz wiem jak chcę obciąć włosy... Tylko nieestety teraz już jest na to za późno i żeby pójść obciąć włosy u fryzjera tak jak wiem teraz, muszę czekać rok czasu.
I teraz specjalnie robię zdjęcia tym wyzębanym włosom których nijak nie da się ułożyć. Pozostaje mi tylko związywanie ich gumką i stopniowa kita z tyłu. I tyle.
Jakie błędy popełniłam?
Nie dbałam o włosy. Niestety, nie myłam i nie czesałam ich regularnie. I zawsze miałam takie jakieś zwinięte byle jak. I nawet zostawiając wtedy długie, jakoś by wyglądały... Dwie wizyty u fryzjerki=30zł wydane na darmo.
Wiem, że się starałam, ale za słabo. Kupiłam grubą szczotke, żeby jakoś rozczesać te włosy. No ale nie miałam jej długo bo po niedługim czasie ścięłam włosy.
Niedawno odkryłam blog o pielęgnacji włosów i dopiero jakiś czas temu przejrzałam na oczy, że trzeba naprawdę regularnie dbać o codzienną pielęgnację włosów, o ich mycie, układanie i czesanie, żeby coś z tego było. Przeczytałam też wiele cennych porad które od niedawna zaczęłam stosować.
Teraz kilka plusów...
Kupiłam w Rossmanie świetny, jasnoniebieski, plastikowy grzebień. Dzięki temu czeszę się bardzo często i lubię to robić. Często mam go pod ręką i się nim przeczesuję. Bardzo lubię to robić.
Przeczytałam o olejowaniu włosów, i zamówiłam 2 oleje na Allegro oraz kupiłam 2 tanie szamponiki w Rossmannie. W tej chwili czekam aż oleje przyjdą pocztą. Jak przyjdą będę starała się jak najczęściej je olejować.
Jeszcze jeden wniosek odnośnie farbowania. Długo miałam swoje odrosty jednak niedawno pomalowałam włosy dwoma opakowaniami farby z Joanny szlachetna perła. Teraz już bym tego nie zrobiła, ale przepadło. Dlaczego? Nic nie mam do tej farby, i nieraz jej używałam. Kolor wyszedł bardziej naturalny jak na zdjęciu i nawet ciekawy odcień. Tylko nie o to chodzi. Włosy po jakimś czasie niestety żółkną. Dlatego teraz już raczej ostatni raz pomalowałam je tanią farbą. Czytałam kiedyś, że te farba się wypłukuje. Dlatego teraz staram się myć włosy co 3-4 dni i obserwuję czy kolor trochę nie schodzi. Narazie nie widzę różnicy, tylko włosy są trochę bardziej żółte po myciu w dziennym świetle.
Wracając jeszcze do plusów, kolejnym plusem, odkrytym niedawno jest mycie odżywką włosów. Pomysł zaczerpnięty z bloga który chętnie przeglądam i czytam (anwena)
Pierwszy raz umyłam włosy odżwyką i z efektów jestem bardzo zadowolona. Przyniosłam kilka starych odżywek z domu które leżały niedokończone w opakowaniach i postanowiłam je spożytkować podczas mycia. Do mycia wzięłam szampon i dwie odżywki. I tak na przemian myłam włosy najpierw jedną odżywką, potem szamponem a potem odżywką. Jakie moje włosy stały się miękkie i lśniące! I to po jednym myciu. Narazie mieszam odżywki z szamponem, jednak rozważam w przyszłości mycie włosów samymi odżywkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz